poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 1. Spotkanie

Właściwie to nie mam zielonego pojęcia jak się tu znalazłam.
Przez "tu" rozumiem... ale no dobra zacznę od początku
Nazywam się Rosalie DeVere, mam 16 lat i mieszkam w Nowym Jorku.
Moi rodzice to Leah i Patrick DeVere, ale nie jestem jego córką. Mama nigdy mi tego nie mówiła, ale sama się domyśliłam. Dowodem na to jest chociażby moja data urodzenia, a data ich pierwszego spotkania. Ja urodziłam się 30 czerwca 1998 roku a oni poznali się dwa lata później. Jednak nie mam nic przeciwko Patrick'owi. Jest miły i zabawny, zresztą traktuje mnie jakbym naprawdę była jego córką. Znaczy się on myśli, że ja nie wiem. Ale jakoś nigdy nie było między nami takiej specjalnej więzi tata-córka.
Mama nigdy nie opowiadała mi o moim biologicznym ojcu, ale mogę się założyć że nawet gdybym ją poprosiła to byloby coś w stylu "Nie wiem o czym mówisz Rosie", lub "Ale przecież to jest twój tatuś, kochanie".
Chodzę do jednej z lepszych szkół w Nowym Jorku, jednak szczerze mówiąc - beznadziejnie mi tam idzie. Przez tą moją dysleksję, nie mogę nic zrobić, nawet porządnie skleić słowa, a gdy czytam... lepiej nie mówić.
W ostatni Piątek czyli dwa dni temu, przechadzałam się z moją koleżanką Eleną Carter po Central Parku, tak sobie po prostu żeby chociaz przez chwilę nie myśleć o dysleksji, problemach w szkole i o ojcu, ale jak widać los nie był mi w stanie tego zapewnić.
- Elena, a tak w ogóle to nigdy nie opowiadałaś mi o swoim ojcu.. - zaczęłam powoli temat delikatnie dobierając słowa tak żeby jej nie urazić.
- A co miałam Ci o nim mówić ? Jakiś frajer i tyle - fuknęła brązowowłosa i odwróciła wzrok na staw,. - Od razu gdy się urodziłam zostawił mnie i mamę. Ona jednak za każdym razem powtarza, że to wcale nie była jego wina, że musiał odejść i że jemu też było przykro. Pff.
- Widzisz Twoja mama przynajmniej nie ukrywa przed Tobą faktu o biologicznym ojcu.
- Rose, ale to jest tylko i wyłącznie Twoja wina, że nie chcesz z nią o tym pogadać.
- Ale ty dokładnie wiesz jaka jest moja matka. Zaraz będzie że 'ale o co chodzi skarbie, czy przeszkadza Ci Patrick?' - tą końcówkę powiedziałam piskliwym głosem dokładnie takim jaki ma moja mama. - Ja naprawdę nie chce jej przeszkadzać w związku, ale no sądze że to troche nie w porzadku ukrywać przed własną córką fakt o biologicznym ojcu.
- Ja tam sądzę, że jakbyś ją poprosiła to by ci powiedziała - odrzekła, a widząc moją minę dodała - Rose chociaż spróbuj.
- Mhm
Siedziałyśmy na ławce, przy stawie obserwując jak mała dziewczynka karmi kaczuszki.
Nagle praktycznie znikąd pojawił się jakiś chłopak o kulach. Mogłabym powiedzieć, że biegł ale to chyba byłoby nie na miejscu.
- Rosalie DeVere ? - powiedział tak szybko że ledwo zrozumiałam.
- Eee. Tak. - odrzuciłam lekko zestresowana. No nie codziennie mam takie 'przygody'
- Musisz szybko iść ze mną! - odpowiedział jakby z ulgą, pomagając mi wstać.
- Ale chwila, chwila. Przychodzisz tak sobie, żadnego siema siema czy coś tylko każesz mi iść za sobą ? - wyrwałam swoją rękę z jego uchwytu.
- Ja jestem Grover Underwood a ty jesteś w niebezpieczeństwie. - dorzucił znowu łapiąc mnie za rękaw od bluzki.
- Ale gdzie musimy iść ? - na prawdę nie wiedziałam o co chodzi ale miałam przeczucie, że muszę z nim iść.
- Do Ciebie do domu.
- Hola, hola. Jeśli ty myślisz że..
- Oj przestań nie o to mi chodziło. Musisz szybko coś sobie wyjaśnić z mamą, a potem szybko musimy tam jechać.
- Tam ?
- Do obozu
- Co ?
Jeszcze nigdy nie byłam tak zdezorientowana jak teraz. Grover tylko pokręcił głową, mruknął pod nosem coś w stylu 'No nie wierzę' i szedł dalej. Nagle przypomniałam sobie o Elenie. Odwróciłam się w kierunku naszego wcześniejszego miejsca pobytu, jednak jej tam już nie było. Zdziwiło mnie to, ale szłam dalej.
- Szybciej, no - popędził mnie Grover.
- No już, już.
Byliśmy już zaledwie dwie przecznice od domu, gdy nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Auć, weź uważaj, ok ? - wycedziłam
- Przepraszam - odpowiedział
- Percy ? - zdziwił się Grover, jednak ten chłopak zdziwił się jeszcze bardziej.
- Grover?
- Wy się znacie ? - ja również się zdziwiłam. Czy ten Grover zna tu całą okolicę ?
-Percy, przecież miałeś być w domu, i czekać tam na mnie..
- No tak, tak. Ale to nie brzmiało zachęcająco. - odrzekł chłopak i popatrzył na mnie pytająco. Grover zrozumiał o co chodzi.
- To jest Rosalie DeVere a to Perseusz Jackson - przedstawił nas uroczystym tonem
- Percy - uśmiechnął się skromnie.
- Rose - odpowiedziałam mu tym samym.
- No trudno Percy, myślałem, że pójdzie to sprawniej, ale nie ma wyboru, idziesz z nami. - powiedział Grover wzdychając teatralnie i pokazując jedną z kul żebyśmy szli.
- Ty wiesz o co mu chodzi ? - spytałam Percy'ego z nadzieją w głosie
- Nie mam pojęcia - szepnął i poszliśmy dalej.
Gdy już znaleźliśmy się pod moim domem, poczułam lekkie ukłucie w brzuchu. Za kilka chwil miała odbyć się moja legendarna rozmowa z mamą na temat ojca. Na początku miałam nadzieje że chłopcy zostaną przed domem, bo w końcu, no.. trochę to taka rozmowa w cztery oczy, ale jak widać oni już od początku mieli zamiar wejść ze mną.
Gdy tylko otworzyłam drzwi stanęłam oko w oko z Patrick'iem.
-Cześć - powiedział niby z uśmiechem a jednak widzialam że patrzy się podejrzliwie na Percy'ego i Grover'a. - To Twoi...koledzy ?
- Hmm.. Tak. - odpowiedzialam po krótkiej chwili namysłu.
- Eee.. no to fajnie. Cześć jestem Patrick, tata Rosie - powiedział podając rękę obojgu chłopcom.
Patrick zaprowadził nas na kanapę i siedzielismy w milczeniu patrząc się na siebie nawzajem. Całe szczęście niecałe kilka chwil później, mama zeszła w swoim fioletowym szlafroku i z ręcznikiem na głowie. Jak widać brała kąpiel. Gdy Grover zobaczył moją mamę to wstał.
- Grover... ?- powiedziała cicho jakby z przerażeniem
- Leah, już czas. - odpowiedział z przerażającą powagą w głosie.
Wszyscy oprócz mamy i Grovera nie wiedzieli o co chodzi. Patrick patrzył na mnie pytająco jednak ja też nie miałam pojęcia o co chodzi.
Nie wiedziałam, że za chwilę moje życie całkowicie się zmieni.

czwartek, 12 czerwca 2014

Bohaterowie

Rosalie DeVere, 16 lat, NIEOKREŚLONA



Percy Jackson 15 lat, syn Posejdona



Annabeth Chase 15 lat, Córka Ateny



Grover Underwood ok.30 lat, Satyr



Luke Castellan 18 lat , Syn Hermesa



Elena Carter, 15 lat, NIEOKREŚLONA.



Narazie to jest jeszcze taki wstępny plan postaci, jednak będę dokładać coraz więcej z biegiem akcji.