poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 4. Rosalie zaczyna wierzyć w prawdziwość Obozu

Obudziłam się.
Na początku gdy otworzyłam oczy, byłam zdezorientowana. Byłam w jakimś namiocie przez Bóg wie ile czasu nieprzytomna, jeszcze ten dziwny sen z Minotaurem, Percy'm, Sally i.. zaraz przecież jestem w namiocie.. Czyli ten sen, nie był snem ? Jestem w Obozie Herosów? Kim są do cholery Ci herosi ? 
Próbowałam się podnieść jednak czyjaś ręka położyła mnie z powrotem.
- Leż jeszcze Rose, jesteś słaba - powiedział jakiś mężczyzna, który... O matko ! Ten człowiek ma .. no nie do końca człowiek.. ale on miał kopyta! Był pół człowiekiem i pół koniem, gdzie ja jestem ? 
- Kim jesteś? - spytałam podnosząc się powoli na rękach.
- Nazywam się Chejron. - odpowiedział mężczyzna
- No dobrze a czym jesteś ? - spytałam
- To było raczej niegrzeczne pytanie Rosalie.
- Przepraszam, jestem tylko trochę przytłoczona całą sytuacją.. - powiedziałam szczerze.
- Rozumiem. Jestem centaurem. 
- Aha.
No to fajnie.
Dzięki ci Chejronie za wytłumaczenie mi wszystkiego. Czuję sie teraz znacznie lepiej, a moja świadomość już na pewno. Jestem pewna że gdybym opowiedziała tą historię Elenie to by mnie wyśmiała. No zresztą sama nie wierzyłam oczom, i nie byłam pewna czy wszystko co się wydarzyło jest prawdą. 
- Okej, więc kim jestem ja ? - spytałam z nadzieją. Jak na razie Percy i Grover nic mi nie ułatwili.
- Herosem. 
- Tak myślałam... A co znaczy Heros ? - odpowiedziałam 
- Jest to osoba zrodzona ze śmiertelnika i z Boga.- powiedział Grover pojawiając się znikąd i mówiąc to takim tonem jakby było to coś oczywistego.
- A czy jest wiadome kto jest tym Bogiem ? 
- Nie do końca - powiedział Grover - Jak się czujesz ? 
- Dobrze, tylko ... czy mama Percy'ego naprawdę..
- Tak, niestety - odpowiedział mi głos Percy'ego.
- Percy ? - spytałam rozglądając się w poszukiwaniu chłopaka. Rozsunęła się tak jakby kotara i ujrzałam brązowowłosego leżącego na łóżku tak samo jak ja. 
- O bogowie ty żyjesz ! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego. 
Po pierwsze nie wiedziałam dlaczego się na niego rzuciłam, to chyba był mój wrodzony impuls, ale dlaczego powiedziałam o bogowie .  Zupełnie jakby powiedział to ktoś inny, ale zostało wypowiedzone przeze mnie. 
- Żyje, ale zaraz przestane jeśli nie przestaniesz mnie ściskać - zaśmiał się, odwzajemniając uścisk.
- Sorki - uśmiechnęłam się i dopiero wtedy zwróciłam uwagę na blondynkę siedzącą na krześle obok łóżka Percy'ego.
- Cześć - uśmiechnęła się przyjemnie. Zwróciłam uwagę na jej śliczne szare oczy.
- Cześć - odpowiedziałam tym samym
- Ty jesteś Rosalie prawda? - spytała
- Tak, ale bardziej Rose - powiedziałam na co Percy i Grover się zaśmiali, a Chejron uśmiechnął.
- Ja jestem Annabeth, córka Ateny - powiedziała z dumą.
Więc to nie były żarty ? Ci mityczni Herosi na prawdę istnieli ? I przede wszystkim Bogowie również istnieli? A to nie było tak że był tylko jeden Bóg? Czyli jeśli moja mama jest moją mamą, to moim ojcem jest któryś z Bogów.. Ale pytaniem pozostawało który, i jak się tego mam niby dowiedzieć.
- A ty czyją córką jesteś ? - uśmiechnęła się.
- Nie mam pojęcia, dopiero od kilku minut wiem że jestem Herosem - odpowiedziałam.
- Nie martw się, dowiesz się tego, nie można być na zawsze nie określonym.
- Chejronie ile czasu minęło odkąd tu jestem ? - spytałam centaura. 
- Dwa dni. Percy obudził się dosłownie pół godziny przed Tobą. 
Dwa dni ? Zmarnowałam dwa dni na leżenie tu zgaduję że w szpitalu, podczas gdy mogłam czekać na jakiś znak od mojego ojca. Nie żebym od razu wierzyła w to że mój ojciec był jednym z Bogów, ale oni wszyscy byli tacy przekonujący, zresztą ten Minotaur chyba nie wziął się znikąd. 
- Czy mogę już wyjść ? - spytałam, wstając z łóżka Percy'ego.
- Nie jestem pewny czy jesteś jeszcze na siłach...
- Prawie mnie udusiła, więc sądzę że chodzić też może - zaśmiał się Percy, a cała reszta z wyjątkiem Annabeth mu zawtórowała. Chociaż widziałam cień uśmiechu na jej twarzy.
- No w sumie myślę, że obydwoje możecie wyjść - odparł Chejron kierując się do wyjścia. - Myślę że powinniście znaleźć przewodników po Obozie.
Było oczywiste że chciał aby mnie oprowadziła Annabeth a Percy'ego Grover, więc tak też zrobiliśmy. 
- Chodź Rosie, pokaże Ci obóz - powiedziała wstając z krzesła, jednak przed wyjściem rzuciła krótkie ale znaczące spojrzenie na Percy'ego. Może i z mitologii nie byłam najlepsza, ale byłam dobra w wyczuwaniu chemii, więc jeśli Annabeth pierw nie zabije Percy'ego to może coś z tego będzie.
- No powodzenia Rose - uśmiechnął się Percy i przytulił mnie już tak bardziej na pożegnanie, w końcu mogliśmy się już nie widzieć jeśli Annabeth będzie chciała mi pokazać wszystkie zakamarki obozu a wnioskuję że jest duży bo niemożliwe jest by było tylko trzech herosów.
- Dzięki - uśmiechnęłam się i poszłyśmy z blondynką na zwiedzanie obozu.
Po około półtorej godziny chodzenia i rozmawiania doszłyśmy na arenę. 
- Więc mówisz że moim rodzicem może być Apollo, Hefajstos, Dionizos, Hermes lub Ares tak ? - spytałam
- Teoretycznie może być jeszcze Zeus, Posejdon i Hades. - odpowiedziała - Ale to tylko teoretycznie.
- No dobra, no to w którym będę teraz domku jeśli jestem nieokreślona ? 
- W domku Hermesa 
- Ale nie ma pewności że jestem córką Hermesa.
- No tak, ale wszyscy nieokreśleni tam lądują.
- I dlatego jest tam tak dużo osób? 
- Tak. Wiesz czasem nasz rodzic się do nas nie przyznaje, no i tak jest że tam zostajesz - powiedziała ale widząc moją minę dodała - Ale spokojnie na pewno wyjdziesz z niego 
Uśmiechnęłam się słabo, bo trochę mnie nie pocieszył ten tekst o tym że nie każdy dowiaduje się kim jest jego ojciec. Jednak Annabeth widząc moją minę, objęła mnie ramieniem i poprowadziła mnie na trybuny areny.
O matko i oni wszyscy są herosami ? - pomyślałam patrząc na całą arenę.
W pewnym momencie mój wzrok przykuł wysoki chłopak z blond włosami. Najlepiej z nich wszystkich posługiwał się mieczem, może to dlatego. A może dlatego że był strasznie przystojny i zmierzał prosto do nas. Spojrzałam w ziemię i próbowałam ukryć moje zaczerwienione policzki.
- A to jest Luke - szepnęła Annabeth w ostatnim momencie przed jego przyjściem i zobaczyłam że ona dosłownie pożerała go wzrokiem. No tak czyli ze związku z Percy'm nici,
- Cześć Annie - powiedział uśmiechając się. To był prawdopodobnie najpiękniejszy uśmiech jaki widziałam.
Po chwili spojrzał się na mnie. Gdyby nie fakt że nie chciałam zepsuć tej relacji pewnie bym zemdlała.
- Cześć  - odpowiedziała dziewczyna.
- Przedstawisz mi swoją koleżankę ? - spytał zadziornie
- Jestem Rose - wyjąkałam co wyszło mi chyba naturalnie.
- Ja jestem Luke, syn Hermesa - podał mi rękę.
Czy wszyscy w tym obozie tak sie przedstawiają ? Siemka jestem Hania i jestem córką Posejdona? No to ja czym prędzej muszę się dowiedzieć o moim ojcu, bo to wstyd.
- Czyli będziemy w jednym domku? - spytałam z nadzieją że dobrze zrozumiałam.
- Dopóki nie dowiemy się kto jest Twoim ojcem to .. - chciał chyba dokończyć ale mój impuls mu nie pozwolił
- Masz piękny uśmiech - powiedziałam i chwilę później zdałam sobie sprawe że jestem najbardziej czerwoną osobą na ziemi.
No cóż, coś musiało pójść nie tak.